sobota, 7 grudnia 2013

KONKURSY KONKURSY KONKURSY

Nie podlega dyskusji to, że konkursy dla architekta czy innego kreatywnego zawodu są dobre i potrzebne. To taki projekt przy którym (zazwyczaj) ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia, oraz kilka punktów w regulaminie. Poza tym mamy zupełną dowolność. I to jest taki fajny odskocznik od codziennej pracy, gdzie walczymy po pierwsze ograniczonym budżetem, po drugie z mniej lub bardziej marudnym (lub wymagającym) inwestorem, itd..... A więc bierzcie udział w konkursach!!! One rozwijają, mobilizują i dają takiego fajnego kopa, bo robi się coś bardziej z pasji, dla siebie samego, dla własnego rozwoju niż dla korzyści finansowych. Chociaż oczywiście trzeba liczyć na to że się coś wygra, spiąć pośladki, bo jak się już poświęci ten czas poza faktyczną pracą pozwalającą opłacić rachunki i takie tam, no to trzeba dać z siebie... no przynajmniej te 90% :) Bo inaczej po co brać udział w konkursie.

Ale...
No właśnie to ale. Są różne konkursy - mniej lub bardziej prestiżowe, z różnymi nagrodami no i różnymi uczestnikami. A tych uczestników weryfikuje oczywiście to jak został sformułowany regulamin. I co tu się potem dziwić poziomem prac.
Posłużę się tu przykładem niedawno rozstrzygniętego konkursu na projekt fontanny na Nowym Targu we Wrocławiu (byłam uczestnikiem jednej z grup projektowych). I co tu dużo mówić....poziom większości prac był poniżej krytyki. Zgłosiło się ponad 80 uczestników, złożono 42 prace! Natomiast na palcach jednej reki można policzyć te, nad którymi autor/autorzy poświęcili więcej niż 2 (no może więcej z racji wymaganej makiety) godziny swojego cennego czasu. No i tu rodzi się pytanie po co taką pracę składać?

Wszystkie prace można obejrzeć tu:


Przyczyny tego trzeba szukać u źródła - czyli w regulaminie. Po pierwsze ekspresowy termin. Od momentu dopuszczenia do konkursu do złożenia pracy był miesiąc. To niezbyt długo jeśli do konkursu chciała by przystąpić pracownia projektowa która na prace konkursowe może przeznaczyć jedynie czas "po pracy". No i nadmienię iż wymagana była w tym konkursie makieta w skali 1:20 (niecka fontanny opisana w regulaminie ma wymiary 19x19m) czyli całkiem spory kawał makiety! Uwielbiam robić makiety, serio, dla mnie to sama frajda ale... to wszystko trzeba przemyśleć - z jakich materiałów, jak skonstruować formę przestrzenną ażurową tak aby dotarła w nienaruszonym stanie z Gdyni do Wrocławia itd. A na wykonanie makiety (czyli na samym końcu niemalże) zostaje... 3 dni? No i człowiek zastanawia się kto pisał ten regulamin (aha - na początku skala makiety była 1:10 ale poproszono organizatora o zmianę).  Po drugie nagrody - no głowy nie urywały aby rzucić wszystko i zająć się konkursem, ale mi się spodobał temat więc się trochę uparłam :D, niemniej jednak wolną sobotę i kilka popołudni się poświęciło właśnie na robienie makiety.
Po trzecie zupełna dowolność jeśli chodzi o formę. W tym miejscu stała przed wojną fontanna w stylu naszego Neptuna. Organizatorzy ani słowem nie wspomnieli o swoich "oczekiwaniach", za to określili dokładnie koszt wykonania takiej fontanny. No to jak pełna dowolność.... no to dostali taki przekrój że aż sami pewnie złapali się za głowy. I to nie dlatego że nie wiedzieli co wybrać, tylko zapewne dlatego że nie bardzo było z czego wybierać.
Ale trudno się dziwić. Punkty jeden, dwa i trzy z pewnością nie zachęciły większych i biur projektowych. Za to z racji "konkursu otwartego" zachęciły studentów. Ja broń boże nie twierdzę że studenci maja złe pomysły - wręcz przeciwnie. Nie skażeni projektowanie w exelu mają często gęsto świeże podejście.
Ale co nadesłano.... ło matko oceńcie sami. Wygrała fontanna całkiem na tle innych dobra, chociaż dla mnie patrząc na do bólu określony plac zbyt statyczna i trochę nudna. Natomiast  to co zajęło drugie i trzecie miejsce!!! Zgroza!

Znając życie będzie dużo protestów wokół tego tematy. I ja się w zasadzie nie dziwię....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz coś dodać do posta? Chętnie usłyszymy Twoją opinie.